
Czy prokuratura policzyła drony?
Najnowsze naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez bezzałogowe statki powietrzne ujawniło głęboką dysfunkcję w obszarze funkcjonowania polskiej neo-prokuratury, wciąż pozbawionej legalnego kierownictwa wszystkich szczebli.
Chaos kadrowy a bezpieczeństwo informacji.
Warto w tym momencie przypomnieć partnerom Polski w ramach NATO oraz kierownictwu Sojuszu Północnoatlantyckiego, że legalnym Prokuratorem Krajowym jest Dariusz Barski, a nie prokurator Dariusz Korneluk, który uzurpuje sobie funkcję pełnioną przez prokuratora Prokuratury Krajowej Dariusza Barskiego. Podobnie nielegalnie pełnią swoje funkcje prokuratorzy podający się za Prokuratorów Regionalnych i Okręgowych. Rodzi to pytanie o legalność dostępu przez wymienionych prokuratorów do informacji niejawnych, informacji objętych tajemnicą śledztwa oraz tych objętych rygorami mającymi gwarantować bezpieczne funkcjonowanie wschodniej flanki NATO.
Nikła reaktywność jako standard.
W nocy z 9 na 10 września 2025 roku, gdy blisko 50 dronów – wystrzelonych z terytorium Rosji i manewrujących nad Białorusią – zmierzało w kierunku Polski, naruszając naszą przestrzeń powietrzną w co najmniej 21 przypadkach, polska prokuratura pozostawała w stanie błogiej stagnacji. Żadnych informacji o tak poważnym zdarzeniu nie przekazano Zastępcy Prokuratora Generalnego ds. Wojskowych Tomaszowi Janeczkowi.
Czy ktokolwiek w neo-Prokuraturze Krajowej lub w jednostkach niższego rzędu zadał sobie trud, by określić rzeczywistą skalę ataku? Czy neo-prokuratura w ogóle dostrzegła rzeczywiste zagrożenie? To pytanie nie jest retoryczne. Stanowi ono próbę położenie mocnego akcentu na opieszałość, bezradność i reaktywność, która graniczy z zaniedbaniem obowiązków przez nielegalnie powołanych neo-prokuratorów. Czy kolejne powierzanie prowadzenia śledztw, które faktycznie dotyczą otwartej agresji na Polskę lubelskiej jednostce szczebla okręgowego, to wszystko na co jest stać obecne neo-kierownictwo szczebla centralnego? Czy tego rodzaju działanie, jako ukierunkowane na odsunięcie od siebie odpowiedzialności przez prokuratora podającego się za Prokuratura Krajowego, ma uspokoić Polaków?
Przypomnijmy fakty, które powinny wstrząsnąć każdym, kto ceni sobie suwerenność Polski. Nocny atak powietrzny Rosji na Ukrainę, który zbiegł się z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej, nie był wydarzeniem incydentalnym, odizolowanym od realiów obserwowanych w Europie Środkowo-wschodniej od dłuższego czasu. Stanowił element szerszej, hybrydowej agresji, która bezpośrednio zagraża naszym granicom. Wojsko Polskie, chwała mu za to, zwiększyło gotowość już o godzinie 22:06 dnia 9 września, aktywując systemy naziemne, samoloty wczesnego ostrzegania i współpracując z sojusznikami NATO.
Gdzie była wówczas prokuratura? Czy śledczy natychmiast wszczęli postępowanie przygotowawcze w sprawie naruszenia przestrzeni powietrznej, potencjalnego aktu terrorystycznego lub szpiegostwa? Czy zwrócili uwagę na opóźnienie alertu RCB? Nie – zamiast proaktywnego działania, widzimy jedynie nikłe echo reaktywności, sprowadzające się do kluczenia pomiędzy prokuratorami pionu wojskowego oraz cywilnego, czy też oczekiwania na raporty z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ), podczas gdy drony mogły nieść ładunki wybuchowe, systemy rozpoznawcze lub po prostu stanowić próbę testowania naszej obrony, co wymagało błyskawicznej reakcji prokuratury. Źródła medialne wskazują, że liczba naruszeń może być jeszcze wyższa, a wojsko nadal poszukuje części bezzałogowców. Prokuratura, tkwiąca w swoim wąskim, biurokratycznym silosie, nie wykazała inicjatywy, by zintensyfikować oględziny, czy podjąć konkretne działania, w tym o charakterze międzynarodowym.
Izolacja i brak integracji.
Ta bezradność nie jest przypadkowa – to symptom głębszej dysfunkcji, której powinni być świadomi decydenci na najwyższych szczeblach władzy w kraju i za granicą. Polska prokuratura, pozbawiona legalnego kierownictwa, a w konsekwencji newralgicznych informacji od kluczowych partnerów, tj. NATO, czy Stanów Zjednoczonych, działa w próżni. Gdzie jest zespół śledczy dysponujący sprawnym kanałem wymiany informacji z centrum operacyjnym NATO, który pozwoliłby na natychmiastowe udostępnianie danych wywiadowczych o rosyjskich dronach? Dlaczego nie korzystamy z mechanizmów umożliwiających integrację z sojuszniczymi strukturami śledczymi państw bałtyckich?
USA, jako lider NATO, dysponują zaawansowanymi systemami monitoringu satelitarnego i cyberwywiadu. Czy polska prokuratura choćby wystąpiła o dostęp do tych zasobów w celu identyfikacji sprawców? Zamiast tego, widzimy dezorientację oraz izolację. Prokuratorzy czekają na krajowe raporty, ignorując fakt, że ten incydent to nie tylko sprawa bezpieczeństwa Polski, ale element globalnej konfrontacji.
Nie lepiej wygląda współpraca neo-prokuratury z instytucjami unijnymi. Frontex, odpowiedzialny za ochronę zewnętrznych granic UE, mógłby dostarczyć dane z systemów monitoringu granicznego, w tym radarów i sensorów na wschodniej flance. Eurojust, jako unijna agencja ds. współpracy sądowej, oferuje platformę do koordynacji śledztw transgranicznych. Dlaczego polska prokuratura nie zainicjowała wspólnego zespołu śledczego z udziałem prokuratorów z Ukrainy, Litwy czy Łotwy, które również odczuwają rosyjską presję?
Inne organizacje międzynarodowe, takie jak Interpol czy Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), mogłyby wesprzeć analizę techniczną dronów, jednoznacznie identyfikując ich modele, jak też łańcuchy dostaw. Jednak nasza neo-prokuratura woli tkwić we własnym, ciasnym silosie, wybiórczo reagować na media i polityków, zamiast aktywnie tworzyć wyspecjalizowane struktury śledcze wyposażone w sprawne kanały łączności oraz w aktywny komponent międzynarodowy. To nie tylko opieszałość, to metodyczne zawodzenie społecznego zaufania, podczas gdy potencjalne zagrożenie jest „ogromne”, jak przyznał rzecznik DORSZ, ppłk Jacek Goryszewski, podkreślając przy tym ciągłe ryzyko eskalacji.
Balast zamiast tarczy.
Należy zadać pytanie, ile czasu minęło, zanim prokuratura zainteresowała się częściami dronów, skoro wciąż występują problemy w zakresie przekazania kompletnej informacji na temat okoliczności uszkodzenia budynku mieszkalnego? Czy zabezpieczone części analizowano pod kątem śladów chemicznych lub biologicznych, we współpracy z laboratoriami kryminalistycznymi, w tym z placówkami zagranicznymi? Czy podjęto czynności w kierunku wykorzystania wszystkich możliwych środków prawnych, m.in. w sprawie możliwego współudziału Białorusi, korzystając z mechanizmów ONZ? Ta reaktywność, ciągłe czekanie, aż Siły Zbrojne zwalczą drony, ujawnia bezradność instytucji, która powinna stanowić osłonę, a nie bezwładny balast.
Przywrócenie legalnego kierownictwa gwarancją skuteczności i bezpieczeństwa.
Wzywamy do przywrócenia legalnego kierownictwa na wszystkich szczeblach prokuratury, do profesjonalnej, efektywnej, transparentnej współpracy w sprawach bezpieczeństwa ze strukturami NATO i UE na poziomie operacyjnym. Inaczej następnym razem, gdy drony nadlecą, nie będziemy liczyć ich liczby – będziemy liczyć ofiary. Czas na działanie, nie na bierność i milczenie.
