Andrzej Golec

Słowa kluczowe
TSUE; C-225/22; ultra vires; zasada przyznania kompetencji; Konstytucja RP; Trybunał Konstytucyjny; Federalny Trybunał Konstytucyjny; Rada Konstytucyjna; praworządność; suwerenność państw członkowskich; prymat prawa unijnego.
Wprowadzenie
4 września 2025 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał wyrok w sprawie C-225/22 AW „T”, dotyczący skutków orzeczenia polskiego Sądu Najwyższego (SN) wydanego przez sędziów powołanych „w wadliwy sposób”. Trybunał orzekł, że sąd krajowy musi uznać za niebyłe (null and void) orzeczenie sądu wyższej instancji, który nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym uprzednio na mocy ustawy, jeśli jest to konieczne do zagwarantowania pierwszeństwa prawa Unii. Innymi słowy, sąd niższy powinien odmówić skutków prawnych wyrokowi organu takiego jak Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, jeżeli skład orzekający tej izby nie spełnia wymogów niezależności i bezstronności określonych w prawie UE. TSUE podkreślił przy tym, że zasada pierwszeństwa prawa UE oraz wiążący charakter orzeczeń TSUE wymagają, by krajowe regulacje ani orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego (TK) nie uniemożliwiały sądom weryfikacji niezależności sędziów powołanych w wadliwy sposób.
Wyrok ten zapadł na tle konfliktu o praworządność w Polsce – w szczególności kwestionowanej legalności nowo utworzonej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, obsadzonej sędziami powołanymi z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. TSUE już wcześniej stwierdził, że wspomniana Izba „nie spełnia wymogów niezależności” i „nie stanowi sądu w rozumieniu prawa UE”. W konsekwencji w wyroku C-225/22 Trybunał nakazał polskim sądom pominięcie orzeczeń wydanych przez taki “nielegalny” skład SN w imię” ochrony zasady praworządności” i „prawa do niezależnego sądu”.
Niniejszy artykuł stanowi krytyczną analizę wyroku C-225/22 jako przykładu wykładni prawa UE ultra vires, to jest wykraczającej poza kompetencje powierzone Unii w traktatach. Wskazuję, że TSUE dokonał instrumentalnej, rozszerzającej interpretacji przepisów traktatowych (w szczególności art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, w sposób naruszający zasadę przyznania kompetencji. Ponadto, wyrok ten zostanie przedstawiony jako sprzeczny z literalnym brzmieniem i systematyką Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) – zwłaszcza z zasadą kompetencji powierzonych (art. 5 ust. 2 TUE) oraz poszanowania tożsamości konstytucyjnej i suwerenności państw członkowskich (art. 4 TUE). Analiza odwoła się do orzecznictwa TSUE oraz sądów konstytucyjnych (polskiego TK, niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego – FTK, i francuskiej Rady Konstytucyjnej), a także do właściwych przepisów prawa UE i Konstytucji RP.
Teza i kontekst wyroku C-225/22 (AW „T”)
Wyrok TSUE w sprawie C-225/22 zapadł w trybie pytania prejudycjalnego zadanego przez polski sąd. Pytanie wynikało z następujących okoliczności: w 2021 r. Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN – utworzona w ramach reformy sądownictwa – wznowiła prawomocne postępowanie zakończone w 2006 r. i przekazała sprawę do ponownego rozpoznania sądowi niższemu. Sąd ten nabrał wątpliwości co do obowiązku wykonania polecenia Izby SN, ponieważ – z uwagi na „wadliwą procedurę powołania sędziów” – powziął przekonanie, że skład owej Izby nie był sądem w rozumieniu prawa UE. Z jednej strony prawo krajowe oraz orzecznictwo TK zakazywały temu sądowi badania prawidłowości powołania sędziów (tzw. ustawa “kagańcowa” uniemożliwiająca ocenę statusu sędziego). Z drugiej strony pojawiło się pytanie, czy zasady prawa Unii (takie jak wymóg niezależności sądu wyprowadzany z art. 19 TUE i art. 47 Karty Praw Podstawowych) pozwalają na odstąpienie od wykonywania wyroku wydanego przez sąd.
TSUE w odpowiedzi jednoznacznie wskazał, że sąd krajowy musi zbadać prawidłowość powołania sędziów orzekających w Izbie SN, która wydała wyrok w 2021 r., ponieważ „obecność w składzie orzekającym choćby jednego sędziego, którego powołanie nie spełnia unijnych wymogów, wystarczy, by pozbawić ten skład statusu sądu” w rozumieniu prawa UE. Co więcej, Trybunał orzekł, że jeżeli badany skład SN okaże się wadliwy, wydane przezeń orzeczenie należy uznać za niebyłe, jeżeli jest to niezbędne dla zagwarantowania pierwszeństwa prawa UE. Żadne względy pewności prawa ani powagi rzeczy osądzonej nie mogą stanąć temu na przeszkodzie. Jest to zatem rozstrzygnięcie bardzo daleko idące: TSUE przyznał sądowi krajowemu kompetencję do odmowy respektowania prawomocnemu orzeczeniu sądu wyższej instancji, jeśli orzeczenie to zapadło z udziałem choćby jednego nieprawidłowo powołanego sędziego.
Szczególnie doniosłym elementem omawianego wyroku jest stwierdzenie, że „zarówno uregulowania krajowe, jak i orzecznictwo polskiego Trybunału Konstytucyjnego” nie mogą uniemożliwiać przeprowadzenia takiej weryfikacji niezależności sędziów. TSUE odniósł się w ten sposób wprost do orzeczeń polskiego TK, który w ostatnich latach kilkukrotnie orzekał o braku możliwości badania statusu sędziego i kwestionował prymat prawa unijnego w sprawach dotyczących ustroju sądownictwa. Przykładowo, wyrokiem z 7 października 2021 r. (sygn. K 3/21) TK uznał, że wykładnia przepisów Traktatu o UE dokonana przez TSUE – nakazująca sądom krajowym pomijanie przepisów Konstytucji przy ocenie niezależności sędziów powołanych przez Prezydenta RP – jest niezgodna z polską Konstytucją. Mimo to TSUE w sprawie C-225/22 podkreślił nadrzędność prawa Unii nad orzecznictwem TK, wzmacniając przekaz, iż w razie kolizji to prawo UE ma pierwszeństwo stosowania.
Tak daleko idąca pozycja TSUE wywołała dyskusje na temat przekroczenia kompetencji przez Trybunał oraz potencjalnego konfliktu z zasadami traktatowymi. W kolejnych częściach artykułu przedstawię argumenty wskazujące, że wyrok w sprawie C-225/22 stanowi przykład wykładni ultra vires – tzn. wykładni prawa wykraczającej poza kompetencje powierzone Unii – oraz że pozostaje on w sprzeczności z literalnym i systemowym brzmieniem Traktatu o Unii Europejskiej.
Wykładnia ultra vires a zasada przyznania kompetencji Unii
Unia Europejska jest organizacją działającą na zasadzie kompetencji przyznanych (powierzonych). Zgodnie z art. 5 ust. 2 TUE, „Unia działa tylko w granicach kompetencji przyznanych jej przez Państwa Członkowskie w Traktatach dla osiągnięcia określonych w nich celów. Wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w Traktatach należą do Państw Członkowskich”. Podobnie art. 4 ust. 1 TUE potwierdza, że kompetencje nieprzekazane Unii pozostają w gestii państw członkowskich. Organizacja wymiaru sprawiedliwości – w tym zasady powoływania sędziów, struktura sądów i funkcjonowanie krajowych organów sądowych – należy co do zasady do kompetencji państw członkowskich. Traktaty UE nie przewidują expressis verbis uprawnienia Unii do kształtowania ustrojów sądowych państw członkowskich ani kontrolowania ważności powołań sędziowskich dokonanych przez organy krajowe.
TSUE w omawianym wyroku oparł swoje rozstrzygnięcie na bardzo ogólnych postanowieniach traktatowych: art. 19 ust. 1 akapit 2 TUE (zobowiązującym państwa do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii) w związku z art. 47 Karty Praw Podstawowych UE (prawo do niezależnego, bezstronnego sądu). Tak szeroka interpretacja art. 19 TUE – zastosowana już we wcześniejszym orzecznictwie TSUE dotyczącym polskich i innych europejskich sądów (począwszy od wyroku ASJP z 27.02.2018, C-64/16) – w praktyce rozciąga kompetencje Unii na obszar wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich. Trybunał Sprawiedliwości uznał bowiem, że każdy sąd krajowy mogący potencjalnie orzekać w sprawach z zakresu prawa UE musi spełniać standardy niezawisłości, a kontrola tego należy również do prawa UE. W efekcie TSUE przypisał sobie i sądom krajowym stosującym prawo UE prawo do badania legalności obsady sądów krajowych, mimo że kwestia ta nie została mu wprost powierzona w Traktatach.
Tego rodzaju działanie Trybunału jest określane mianem ultra vires, czyli poza zakresem kompetencji. Jak zauważyło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, sądy konstytucyjne wielu państw UE wielokrotnie stwierdzały, że niektóre działania instytucji unijnych – „w szczególności Trybunału Sprawiedliwości UE” – mają charakter ultra vires, przekraczając kompetencje przyznane im w traktatach. W orzecznictwie samego TSUE obowiązuje doktryna, zgodnie z którą to wyłącznie TSUE posiada kompetencję do ostatecznej wykładni prawa Unii, w tym do decydowania o ważności aktów unijnych (zasada z wyroku Foto-Frost, 1987). Jednakże sądy konstytucyjne państw członkowskich niejednokrotnie zasygnalizowały gotowość do samodzielnej kontroli poszanowania zasady przyznania kompetencji przez instytucje UE.
Polski Trybunał Konstytucyjny w wyroku K 3/21 otwarcie uznał, że TSUE ingerując w sprawy polskiego wymiaru sprawiedliwości „działa poza kompetencjami przekazanymi [Unii] w traktatach”. Było to sformułowane w kontekście stwierdzenia, iż przy takiej wykładni Polska nie mogłaby funkcjonować jako w pełni suwerenne państwo, a Konstytucja RP przestałaby być najwyższym prawem – czemu TK dał wyraz, uznając prymat polskiej ustawy zasadniczej nad sprzecznymi z nią orzeczeniami TSUE. Co istotne, TK nie negował samych przepisów traktatowych, lecz zakwestionował ich interpretację dokonaną przez TSUE, prowadzącą do podporządkowania sędziów krajowych normom UE sprzecznym z Konstytucją. Już wcześniej polski TK wskazywał, że przekazanie kompetencji organom UE nie może naruszać nadrzędności Konstytucji RP ani prowadzić do złamania jakichkolwiek jej przepisów (wyrok z 24.11.2010, sygn. K 32/09. Tym samym polska konstytucja zakreśla czerwoną linię, poza którą wykładnia unijna wkracza w sferę nieprzekazaną – i zdaniem TK w sprawie niezależności sądów linię tę przekroczono. Ostatnio ta linia orzecznicza TK została ugruntowana w wyroku z 10.06.2025, sygn K10/24 dotyczącego kształtowania przez Unię Europejską i jej organy kompetencji do wyboru przez państwo członkowskie źródła energii i ogólnej struktury zaopatrzenia Rzeczypospolitej Polskiej w energię.
Podobnie Federalny Trybunał Konstytucyjny Niemiec (BVerfG) od dekad rozwija doktrynę ultra vires. Już w orzeczeniu z 1993 r. (dot. ratyfikacji Traktatu z Maastricht) zapowiedział, że w razie działania instytucji UE poza kompetencjami Niemcy nie uznają takich aktów za obowiązujące na swoim terytorium. W wyroku z 5 maja 2020 r. (sprawa dot. programu skupu obligacji PSPP Europejskiego Banku Centralnego) BVerfG po raz pierwszy rzeczywiście uznał akt instytucji UE za ultra vires, stwierdzając, że zarówno działania EBC, jak i wyrok TSUE aprobujący te działania, wykraczają poza przekazane kompetencje traktatowe. Niemieccy sędziowie uznali, że TSUE błędnie zaniechał pełnej kontroli proporcjonalności działań EBC, co skutkowało przekroczeniem przez EBC mandatu polityki pieniężnej. W konsekwencji BVerfG odmówił uznania wyroku TSUE za wiążący w Niemczech – co stanowi bezprecedensowe zakwestionowanie orzeczenia luksemburskiego Trybunału przez sąd krajowy. Sprawa PSPP pokazała, że nawet w państwie będącym orędownikiem integracji, sąd konstytucyjny nie odstąpi od roli “strażnika traktatów” w zakresie kompetencji, jeżeli uzna, że TSUE zinterpretował je expansywnie i sprzecznie z wolą państw członkowskich.
We Francji wprawdzie doktryna contrôle de l’identité constitutionnelle przyjęta przez Radę Konstytucyjną nie doprowadziła dotąd do otwartego konfliktu z TSUE, jednak i tam istnieje zasada, że prawo UE nie może naruszać „tożsamości konstytucyjnej” Republiki ani przekraczać kompetencji przekazanych. Przełomowa decyzja Rady Konstytucyjnej nr 2006-540 DC z 27 lipca 2006 r. wprowadziła kontrolę transpozycji prawa UE pod kątem zgodności z francuską tożsamością konstytucyjną i zakresem kompetencji Unii. Rada stwierdziła wówczas, że wykonując zobowiązania wynikające z prawa UE, ustawodawca musi czynić to „w granicach wynikających z Konstytucji”, a Rada Konstytucyjna zachowuje kompetencję, by zbadać, czy dana dyrektywa nie narusza zasady konstytucyjnej tożsamości Francji ani nie wykracza poza kompetencje przekazane Unii. Innymi słowy, francuski organ konstytucyjny zastrzegł sobie prawo do interwencji, gdyby działanie UE naruszało fundamentalne zasady ustrojowe nieprzekazane Unii. Co prawda do tej pory francuskie organy w praktyce unikały bezpośredniego starcia z TSUE (częściej dostosowując Konstytucję przed ratyfikacją traktatów UE lub wdrożeniem prawa wtórnego), niemniej sam fakt istnienia tej doktryny potwierdza, że również we Francji uznaje się granice ingerencji prawa UE w krajowy porządek prawny.
Powyższe przykłady ilustrują, że wyrok TSUE w sprawie C-225/22 spotyka się z krytyką w świetle doktryny ultra vires wykształconej w państwach członkowskich. W ocenie sądów konstytucyjnych Polski, Niemiec czy Francji, Unia Europejska nie dysponuje Kompetenz-Kompetenz (pełnią władzy do decydowania o swoim zakresie kompetencji) – najwyższym arbitrem pozostaje suweren (naród i jego konstytucja). Gdy TSUE interpretuje prawo Unii ponad to, co uzgodniono w traktatach, narusza zasadę przyznania kompetencji, co uprawnia sądy krajowe do reagowania w obronie porządku konstytucyjnego. Wyrok C-225/22, nakazując polskim sądom ignorowanie wyroków SN wydanych przez sędziów powołanych z udziałem nowej KRS, de facto kreuje nową normę prawną w porządku krajowym – normę nieustanowioną przez polskiego ustawodawcę ani nie wynikającą wprost z traktatów, lecz stworzoną przez Trybunał w Luksemburgu. Taka normotwórcza działalność TSUE budzi wątpliwości z punktu widzenia podziału kompetencji między UE a państwa. Warto zauważyć, że Traktat z Lizbony (TUE) w art. 13 ust. 2 zobowiązuje każdą instytucję Unii do działania „w granicach uprawnień przyznanych jej w Traktatach” – dotyczy to również Trybunału Sprawiedliwości. Literalna wykładnia przepisów kompetencyjnych (jak art. 19 ust. 1 TUE czy art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu UE) wskazuje, że TSUE ma sprawować funkcję sądowniczą (stosować prawo), pozostawiając funkcje prawotwórcze innym instytucjom. W praktyce jednak Trybunał, poprzez swoje orzecznictwo, nieraz kreuje quasi-normy generalne wiążące państwa członkowskie. W sprawie C-225/22 wykreował de facto zasadę pozwalającą na unieważnianie orzeczeń krajowych sądów obsadzonych przez sędziów nominowanych w wadliwy sposób – choć żaden przepis traktatowy wprost takiej sankcji nie przewiduje.
Reasumując, TSUE przekroczył granice kompetencji przyznanych mu w Traktatach, ingerując w sposób instrumentalny w materię należącą do rdzenia suwerenności państwa członkowskiego (ustrój sądów i powoływanie sędziów). Taka wykładnia ma charakter ultra vires, co potwierdza zarówno analiza zasad traktatowych, jak i stanowisko sądów konstytucyjnych, które od lat stoją na straży nadrzędności swoich konstytucji wobec nieuzgodnionej ekspansji prawa unijnego.
Sprzeczność z literalnym i systemowym brzmieniem Traktatu o UE
Poza zarzutem przekroczenia kompetencji, wyrok C-225/22 można krytycznie ocenić jako sprzeczny z literalnym znaczeniem i systematyką Traktatu o Unii Europejskiej (TUE). Istotą tej krytyki jest wskazanie, że interpretacja dokonana przez TSUE stoi w kolizji z podstawowymi zasadami traktatowymi określającymi relacje między Unią a państwami członkowskimi.
Literalna wykładnia TUE prowadzi do wniosku, że: (a) kompetencje Unii są wyraźnie ograniczone do tych, które przyznano jej w traktatach (art. 5 ust. 2 TUE), a (b) organizacja wymiaru sprawiedliwości, mianowanie sędziów i ustrój sądów należą do istotnych funkcji państwa członkowskiego, chronionych jego suwerennością. TUE w art. 4 ust. 2 nakazuje Unii szanować tożsamość narodową państw, „nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi”, a także podstawowe funkcje państwa, w szczególności te zapewniające porządek publiczny. W kontekście polskim do takich podstaw ustrojowych należy niewątpliwie Konstytucja RP stanowiąca, że „ustrój wymiaru sprawiedliwości w Polsce określa ustawa” i że „sędziowie są powoływani przez Prezydenta RP na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa” (por. art. 176 ust. 2, art. 179 Konstytucji RP). Systemowa wykładnia TUE wymaga zatem, by działania instytucji unijnych nie naruszały krajowych zasad ustrojowych, dopóki państwo członkowskie nie przekazało Unii danej kompetencji.
TSUE, interpretując art. 19 ust. 1 TUE jako podstawę do kontroli niezależności sędziów w ogóle (a nie tylko w sprawach z elementem unijnym), stworzył mechanizm potencjalnie kolidujący z konstytucyjną zasadą nieusuwalności sędziów i ich podporządkowania tylko Konstytucji i ustawom krajowym. Polski TK wyraźnie zaznaczył, że taka wykładnia prowadziłaby do sytuacji, w której sędziowie byliby zmuszeni do pomijania norm rangi konstytucyjnej na rzecz norm unijnych niższego rzędu – czego nie da się pogodzić z hierarchią źródeł prawa RP. Innymi słowy, w ujęciu systemowym, Konstytucja jako najwyższe prawo państwa członkowskiego nie przewiduje możliwości jej derogacji poprzez zwykłą interpretację traktatu dokonaną przez sąd międzynarodowy. Jeśli TSUE twierdzi, że sędzia ma obowiązek odstąpić od stosowania przepisów konstytucyjnych (np. dotyczących statusu sędziego) w imię prymatu prawa UE, to popada to w sprzeczność z literalnym brzmieniem art. 1 i 4 TUE, które ustanawiają Unię jako twór powstały w wyniku suwerennej decyzji państw i działający z poszanowaniem ich porządku konstytucyjnego.
Traktat o UE przewiduje też specjalny mechanizm polityczno-prawny ochrony wartości Unii (w tym praworządności) – art. 7 TUE, umożliwiający stwierdzenie przez Radę Europejską istnienia poważnego i trwałego naruszenia wartości przez państwo członkowskie i sankcje z tym związane. Mechanizm ten wymaga jednak jednomyślności niemal wszystkich państw i ma charakter polityczny. Tymczasem TSUE, posiłkując się art. 19 TUE, de facto wprowadził inną drogę egzekwowania wartości rządów prawa, niezależną od art. 7. Można argumentować, że jest to obejście intencji autorów traktatów: skoro ustanowili oni odrębną procedurę na wypadek naruszania praworządności przez państwo, to stosowanie ogólnej klauzuli z art. 19 TUE do osiągnięcia podobnego skutku (unieważniania działań organów krajowych) zaburza systemowy porządek kompetencyjny. Innymi słowy, systematyka TUE wskazuje, że kwestie tak wrażliwe jak ingerencja w ustrój sądownictwa krajowego powinny być rozwiązywane na poziomie politycznym z poszanowaniem zasady jednomyślności (art. 7), a nie poprzez rozszerzającą wykładnię obowiązków państwa dokonaną przez organ sądowy.
Kolejnym aspektem systemowym jest kwestia spójności orzecznictwa i bezpieczeństwa prawnego. Wyrok C-225/22 nakazuje pominięcie orzeczenia sądu wydanego przez wadliwie obsadzony skład niezależnie od zasad pewności prawa i powagi rzeczy osądzonej. Traktaty UE nie przewidują wprost, by prymat prawa unijnego sięgał tak daleko, by podważać fundamentalną w krajowych porządkach zasadę res iudicata. TSUE sam wcześniej akcentował znaczenie pewności prawa, jednak w imię zwalczania naruszeń niezależności sądów gotów był tę zasadę poświęcić. Z literalnego punktu widzenia trudno wskazać przepis traktatowy, który uprawniałby TSUE do nakazania unieważniania krajowych wyroków już zapadłych i prawomocnych – jest to konstrukcja powstała wyłącznie w orzecznictwie. Taka kreatywna interpretacja rodzi pytanie, czy nie dochodzi tu do swoistej zmiany traktatu drogą orzeczniczą, co narusza art. 13 ust. 2 TUE (wymóg działania instytucji w granicach kompetencji). Doktryna prawa zauważa, że Trybunał, choć formalnie nie ma kompetencji prawotwórczych, w praktyce oddziałuje na krajowe porządki prawne tak, jakby tworzył nowe normy. Wyrok w sprawie AW „T” jest tego dobitnym przykładem – poprzez wykładnię zasad ogólnych (praworządność, niezawisłość sądów, skuteczność ochrony prawnej) TSUE wyprowadził sankcję prawną (nieważność orzeczenia krajowego), której literalne brzmienie traktatu nie zawiera.
Z punktu widzenia systemowego brzmienia TUE, istotna jest również równowaga między porządkami prawnymi UE i państw. Traktaty zakładają dialog sądowy i wzajemny szacunek – Unia ma chronić swoje wartości, ale „szanuje tożsamość narodową” państw (art. 4 ust. 2 TUE) oraz „wzajemnie się wspiera z państwami członkowskimi przy wykonywaniu zadań traktatowych, powstrzymując się od działań zagrażających celom Unii” (art. 4 ust. 3 TUE, zasada lojalnej współpracy). Wykraczanie przez TSUE poza uzgodniony podział kompetencji zaburza tę równowagę. Z perspektywy Warszawy czy Karlsruhe, wyrok C-225/22 może być odebrany jako podważenie krajowej tożsamości konstytucyjnej, gdyż wkracza w obszar statusu sędziego – czyli kwestii konstytucyjnej, tradycyjnie zastrzeżonej dla prawa krajowego (w Polsce: nieusuwalność sędziów, powołanie przez Prezydenta, działanie sędziego w granicach Konstytucji – art. 8, 178 ust. 1 Konstytucji RP). Systemowo rzecz biorąc, Konstytucja RP stoi na szczycie hierarchii prawa, czemu wyraz dał już w 2005 r. TK stwierdzając, że „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej w stosunku do wszystkich wiążących ją umów międzynarodowych, w tym umów o przekazaniu kompetencji”. TUE nie znosi supremacji konstytucji państw członkowskich, lecz wymaga poszukiwania wykładni dającej się pogodzić z ich podstawowymi normami. W sprawie C-225/22 takiej próby pogodzenia zabrakło – TSUE nie zaproponował rozwiązania kompromisowego (np. pozostawienia państwu decyzji co do skutków wyroków wadliwego sądu), lecz jednostronnie przesądził o prymacie prawa UE nad normami konstytucyjnymi dotyczącymi sądownictwa.
Podsumowując, interpretacja TSUE w wyroku C-225/22 wydaje się nie do pogodzenia z treścią i duchem Traktatu o UE. Narusza ona literalną zasadę ograniczenia kompetencji Unii do przyznanych (art. 5 ust. 2 TUE) oraz ignoruje systemowe zabezpieczenia autonomii konstytucyjnej państw (art. 4 ust. 2 TUE). Tworzy nową jakość prawną, której traktaty nie przewidywały, i czyni to bez uzgodnienia z suwerenem (państwami członkowskimi). W konsekwencji – jak stwierdziło polskie MSZ – „interpretacja prawa UE zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny [w 2021 r.] prowadziłaby do sytuacji, w której polscy sędziowie byliby zmuszeni przez normę prawną niższego rzędu do pominięcia normy wyższego rzędu (Konstytucji)”, ustanawiając zarazem dla obywateli niższy standard ochrony prawnej niż gwarantowany konstytucyjnie. Taki rezultat pozostaje w oczywistym napięciu z zasadami konstytucyjnymi RP i ustrojowymi założeniami Unii, która miała “szanować tożsamość konstytucyjną” swych członków.
Konkluzje
Wyrok TSUE z 4 września 2025 r. w sprawie C-225/22 (AW „T”) stanowi krytycznie dyskutowany precedens, w którym unijny Trybunał sięgnął po daleko idące środkii, jednocześnie przekraczając tradycyjne granice kompetencji wyznaczone mu w Traktatach. W imię zagwarantowania niezależności sądownictwa TSUE orzekł o instrumentalnym rozszerzeniu obowiązywania prawa UE na sferę organizacji wymiaru sprawiedliwości państwa członkowskiego, de facto ingerując w porządek konstytucyjny Polski. Taka wykładnia nosi cechy ultra vires, co potwierdzają reakcje krajowych sądów konstytucyjnych i analiza traktatowa.
Z punktu widzenia prawa pierwotnego UE, rozstrzygnięcie to można uznać za sprzeczne z literalną zasadą przyznania kompetencji (art. 5 TUE) oraz z systemowym założeniem poszanowania suwerenności i tożsamości konstytucyjnej państw (art. 4 TUE). TSUE zastosował art. 19 TUE w sposób nieprzewidziany explicite przez autorów traktatów – kreując quasi-normę pozwalającą unieważniać krajowe orzeczenia sądowe. Konsekwencje takiego podejścia są doniosłe: podważa ono zaufanie do stałości rozkładu kompetencji między UE a państwami, rodzi konflikty pomiędzy TSUE a trybunałami konstytucyjnymi, a także stawia jednostki (sędziów i strony postępowań) w trudnej sytuacji rozdarcia między lojalnością wobec prawa UE a wymogami prawa krajowego najwyższej rangi.
Niewątpliwie w wyroku C-225/22 Trybunał Sprawiedliwości uznał, że cel uświęca środki – aby zapewnić skuteczność prawa UE i prawa do sądu, gotów jest przypisać sobie kompetencje kwestionowane przez państwo członkowskie. Jednak z perspektywy zasad państwa prawnego (zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym) taka strategia budzi wątpliwości. Rządy prawa wymagają bowiem także poszanowania hierarchii aktów prawnych i procedur ich zmiany. Jeśli Traktaty nie powierzają Unii danego zakresu władzy, to przejęcie tej władzy orzecznictwem może samo w sobie zostać odebrane jako naruszenie rządów prawa na poziomie UE.
Orzecznictwo polskiego TK, niemieckiego BVerfG czy wypowiedzi francuskiej Rady Konstytucyjnej sygnalizują, że próba rozwiązywania deficytów praworządności w państwach członkowskich metodą wykładni rozszerzającej kompetencje UE natrafia na opór konstytucyjny. Państwa te przypominają, że Konstytucja pozostaje “prawem ostatniego słowa” w krajowym porządku prawnym Ignorowanie tego faktu może prowadzić do erosji wzajemnego zaufania między sądami oraz do mnożenia konfliktów prawnopaństwowych, co w efekcie zagraża spójności całej Unii.
W konkluzji, wyrok TSUE w sprawie C-225/22 jest przykładem wykładni ultra vires, która wykracza poza kompetencyjne ramy wyznaczone Unii w Traktatach. Jest on trudny do pogodzenia z literalnym brzmieniem przepisów TUE i podważa systemowe fundamenty podziału kompetencji między Unią a państwami. Stanowi zarazem impuls do pilnej refleksji nad tym, w jaki sposób Unia Europejska powinna reagować na kryzysy praworządności, nie naruszając przy tym własnych traktatowych podstaw. Jak uczy doświadczenie, trwałe umocnienie rządów prawa nie może odbywać się kosztem zasad legalizmu i lojalnej współpracy, na których zbudowany jest europejski projekt integracyjny.
Nie pozostaje nic innego, jak zaapelować do polskich sędziów o respektowanie w swoich orzeczeniach obowiązującego w Polsce systemu źródeł prawa, w którym Konstytucja i ustawy mają bezwzględne i nie podlegające dyskusji pierwszeństwo.
